Obowiązek inwentaryzacji, jaki jest narzucony przez prawo, w przypadku bibliotek może przynieść smutne i tajemnicze rezultaty. Podczas przeprowadzanego audytu okazało się, że w szczawnickiej bibliotece na przestrzeni kilkunastu lat, brakuje prawie 532 książki. Bibliotekarze uspokajają, że część z nich została już spisana na straty i że to normalne zjawisko.
O tym, że trzeba sumiennie oddawać książki do biblioteki, wie każdy miłośnik czytania. To właśnie dobra wola czytelników i możliwa kara finansowa, sprawiają, że większość egzemplarzy wraca do bibliotek. Jednak są niechlubne wyjątki. Podczas audytu przeprowadzonego w bibliotece publicznej w Szczawnicy okazało się, że brakuje kilkaset egzemplarzy.
Bibliotekarze zwracają uwagę na fakt, że brak części z nich zauważono jeszcze podczas inwentaryzacji przeprowadzonej pięć lat temu. Nie spisano ich jednak na straty łudząc się, że może wrócą. Obecny wynik znacznie podwyższył ten ubiegły. Oznaczać to może jedno — że w Szczawnicy sporo się czyta, ale niekoniecznie sumiennie oddaje do biblioteki.